Filozofia nauki – dział filozofii zajmujący się badaniem filozoficznych podstaw nauki oraz jej metod, starający się odpowiedzieć na pytanie, jakie poglądy można uznać za naukowe, a jakie nie, i dlaczego. źródło: Wikipedia
W dobie wszechobecnego relatywizmu w ramach „ignorancji społecznej” chciałem „popełnić” słów kilka na temat nauki. W ramach studiów filozoficznych człowiek dowiaduje się dokładniej czym jest nauka. Każdy z nas ma jakieś swoje intuicyjne, trafne bądź mniej trafne, wyobrażenie na temat tego czym jest poznanie teoretyczne.Swojego czasu pisałem nieco na ten temat w tekście W poszukiwaniu sensu istnienia.
Niestety bliższe spojrzenie na tę kwestię przyprawia o ból głowy. Większość ludzi cechuje absolutny dualizm w spojrzeniu na tę sprawę – dualizm absolutnie niedopuszczalny w pewnych kręgach oraz okolicznościach .
Zatem mamy:
- nauczycieli biologii, którzy wierzą, że życie powstało w wyniku działania istoty boskiej,
- nauczycieli akademickich, którzy pozornie bazują na osiągnięciach racjonalnego myślenia a w gruncie rzeczy praktykują wiarę w niepokalane poczęcie,
- system „edukacyjny”, który opłaca tysiące etatów księży głoszących „prawdy” absolutnie, które są sprzeczne ze współczesnymi osiągnięciami nauki.
Sytuacje z takimi „specjalistami” można przyrównać do osoby naprawiającej telewizory, która jest święcie przekonana, iż w środku odbiornika telewizyjnego istnieją małe ludziki generujące obraz.
Gdyby nasz mechanik samochodowy usiłowałby przekonać nas, że samochód psuje się ze względu na nieczyste myśli kierowcy uznalibyśmy go za wariata, natomiast pozwalamy nauczycielom od religii przekonywać nasze dzieci, że istnieje piekło oraz Bóg, który tylko czeka aby tam je wtrącić. Jak żartował George Carlin :
Religia to najgłupsza rzecz, jaką kiedykolwiek wymyślono. Pomyślcie tylko. Religii właściwie udało się przekonać ludzi, że istnieje jakiś niewidzialny człowiek, który żyje w niebie, obserwuje wszystko co robisz każdej minuty i każdego dnia! Ma listę 10 rzeczy których nie chce, żebyś robił. A jeśli zrobisz którąkolwiek z tych rzeczy, to ma specjalne miejsce: pełne ognia, dymu, swądu, tortur i katuszy, gdzie ześle cię, żebyś żył i cierpiał, palił się i dusił, krzyczał i płakał przez całą wieczność, aż do końca czasu. Ale on cię kocha!
Sytuacja staje się bardziej dramatyczna kiedy owy metaforyczny mechanik zaczyna dyskutować z fabryką samochodów, zjednuje sobie kolejnych zwolenników i wreszcie publiczne media podają jego teorie jako fakty. Podobnie jak podawanie jako fakt daty śmierci Chrystusa w polskich mediach.
W rzeczywistości społecznej w zasadzie brak jakichkolwiek głosów sprzeciwu (od niedawna za sprawą pana posła Palikota na szczęście nieco więcej), co pozwalałoby wnioskować, że zaistniała sytuacja jest po prostu sytuacją właściwą. Większość wydaje się być zadowolona z takiego stanu rzeczy, tylko jak mawiał nie jeden mędrzec – większość z reguły nie ma racji.
Czasy tyranii Henryka VIII minęły bezpowrotnie – wydaje się, że naszym krajem nie rządzi nikt o tak absolutystycznych ambicjach – więc o co chodzi?
Jak to się dzieje, że młodzi, często wykształceni ludzie, otoczeni zdobyczami współczesnej techniki, posiadający dostęp do wszelkiego rodzaju mediów, wychowania w cieplarnianych warunkach, odgrodzeni szczepionkami od masowych epidemii potrafią wciąż dawać wiarę przekonaniom tak bardzo nieracjonalnym, że aż śmiesznym. Przecież za rogiem nie czyha śmierć na syfilis, a bogobojny pustelnik nie musi przychodzić nam z pomocą.
Z drugiej strony cóż można powiedzieć o części społeczeństwa, które z powagą zaczyna dzień od czytania horoskopu czy traktuję wizytę u wróżki jako jedno z istotniejszych wydarzeń w danym okresie życia.
Jako zwykły człowiek mogę zakładać, że osoby odpowiedzialne za kształtowanie kluczowych spraw takich jak edukacja to specjaliści doskonale przygotowani, wykształceni i znający się na swojej robocie. Czy jednak tak jest skoro w ramach edukacji powszechnej opłaca się z publicznych pieniędzy lekcje religii w szkołach? A może materiał przekazywany na tych lekcjach zawiera się w ramach tego co zwykło nazywać się edukacją. Pozostaje mi mieć nadzieję, że rektorzy naszych uczelni nie sięgają od rana po horoskopy czy nie rezygnują ze szczepionek na rzecz imprez chorych na ospę dzieci.
Oczywiście nikt nie zabrania nikomu myślenia w sposób nienaukowy. Problem pojawia się dopiero wówczas kiedy to pseudonaukowe brednie ktoś próbuje nazywać nauką.
Filozof Karl Popper , którego przedmiotem badań była właśnie filozofia nauki, stworzył koncepcję zwaną racjonalizmem krytycznym tzw. falsyfikacjonizm , czyli kierunek, który powstał w opozycji do pozytywistycznego przekonania, że kryterium demarkacji pomiędzy wiedzą sensowną a wiedzą niesensowną jest weryfikowalność.
W dużym uproszczeniu Popper doszedł do wniosku, że zabiegi stosowane przez naukowców mające na celu poszukiwanie potwierdzenia danych teorii w faktach mogą prowadzić do błędów. Prawdziwość danej teorii sprowadzałaby się do jej falsyfikowalności, tzn. jeżeli pomimo setek prób nie dowiedziemy, iż taka teoria jest błędna możemy uznać ją za obowiązującą (prawidłową), co nie oznacza, że nie uda się jej w przyszłości obalić.
Oczywiście podstawowym warunkiem aby dane twierdzenie uznać za naukowe jest możliwość jego falsyfikacji, tzn. potencjalna możliwość sprawdzenia czy jest prawdziwe poprzez poszukiwanie jego zaprzeczenia. Reasumując, na miano uczciwego badacza – naukowca zasługuje człowiek, który nie szuka za wszelką cenę potwierdzenia swej teorii lecz jej zaprzeczenia! I ponownie uproszczając jeżeli ów naukowiec mimo setek dni poświęconych na szukaniu „dziury w całym” takiej nie znajdzie – opublikuje swoje wyniki w prasie fachowej, przekaże je innym przedstawicielom swojej dziedziny i owi „twardogłowi” również nie znajdą zaprzeczenia mimo usilnych starań – możemy mówić, że jest coś na rzeczy. Idealistycznie to ujmując – celem prawdziwego badacza nie jest dążenie do utrzymania swoich teorii za wszelką cenę lecz dążenie do prawdy.
Falsyfikacja przebiega według schematu :
Wnioskowanie falsyfikujące przebiega według schematu modus tollendo tollens:
- Przesłanki: 1) Teoria T implikuje jednostkowe zdarzenie obserwacyjne o. 2) Zdarzenie obserwacyjne o nie zachodzi.
- Wniosek: Teoria T jest fałszywa (nieadekwatna).
Wnioskowaniu temu odpowiada następujący zapis w języku rachunku zdań:
Przykład wnioskowania według tego schematu: Teoria geocentryczna mówi, że Słońce krąży wokół Ziemi. Wiemy, że to nieprawda, zatem teorię geocentryczną należy odrzucić. źródło Wikipedia
W konsekwencji możemy sprowadzić wiedzę do wiedzy naukowej i nienaukowej. Popperyzm nie przetrwał w niezmienionej formie jednakże falsyfikacja stała się jednym z kluczowych kryteriów naukowości.
Według Poppera wiedza naukowa to taka, która dopuszcza (czysto formalnie) falsyfikację, czyli jest niejako ze swojej konstrukcji gotowa do wskazania doświadczenia, które mogłoby teorię obalić. źródło Wikipedia
Implikacją braku podatności na falsyfikację będzie wyłączenie danej teorii ze zbioru teorii zasługujących na miano teorii naukowych. Wprawdzie teoria Poppera jest dzisiaj traktowana jako historyczna co nie zmienia faktu, że kryterium o którym mowa jest nadal bardzo istotne w nauce.
Thomas Kuhn wprowadza w roku 1962 pojęcie paradygmatu tj. zbióru teorii i pojęć stanowiących podstawę danej nauki. Paradygmat jest to poniekąd takie „pomocnicze rusztowanie” służące do konstruowania teorii szczegółowych. Paradygmatu raczej się nie kwestionuje przynajmniej do momentu rewolucji naukowej, która obala dotychczasowo obowiązujący paradygmat zastępując go nowym. Przykładem paradygmatu może być teoria darwinowska która doskonale nadaje się do zobrazowania falsyfikacjonizmu Poppera. Paradygmat darwinowski jest z pewnością falsyfikowalny, i mimo ogromnej ilości starań nie został sfalsyfikowany. Paradygmat zwykle utrzymuje się dosyć długo pomimo, iż z reguły się go nie kwestionuje.
Przechodząc do sedna sprawy. Religia jest stricte dogmatyczna – oparta na dogmacie. Dogmat w odróżnieniu od paradygmatu jest niezmienny – absolutnie niepodważalny, dany na zawsze. Paradygmat jest wynikiem porozumienia ludzi nauki. Dogmat jest bezdyskusyjny, bezwarunkowy, dany w objawieniu Bożym. Źródłem dogmatu jest według przyjmujących go ludzi absolutnie niefalsyfikowalne oraz pozbawione intersubiektywności mistyczne „zjawisko” bez jakichkolwiek cech poznania naukowego oraz racjonalności. Paradygmat jest spójny logicznie, sprowadza się do tego co niezbędne, tj. Brzytwa Ockhama zgodnie, z którą nie mnożymy bytów ponad konieczność (w przeciwieństwie do religii). W ramach paradygmatu naukowego musi istnieć możliwość tworzenia nowych teorii, które są zgodne z powszechnie znanymi faktami. Paradygmatu nigdy nie traktujemy w sposób absolutny. Bardzo często nawet w obliczu pojawiania się pewnych sprzeczności przez jakiś czas jeszcze obowiązuje, do czasu kiedy nie pojawi się lepszy, mowa wtedy o rewolucji naukowej.
Religia jest oparta na dogmacie. Jakakolwiek dyskusja musi zawierać się w ramach tegoż dogmatu. Głosiciele „prawd objawionych” zrobią dosłownie wszystko (z mordami włącznie) by przekonać do ich wiary wszystkich. Postulat falsyfikacji dla człowieka wiary jest „złem wcielonym” czystym diabłem i najgorszym koszmarem.
Na podsumowanie słowa Christophera Hitchensa, który pisze:
Spór z religią stanowi podwaliny i źródło wszelkich argumentów, ponieważ jest początkiem – chociaż nie końcem — wszystkich sporów w dziedzinie filozofii, nauki, historii oraz natury człowieka. Stanowi zatem początek – choć w żadnej mierze nie koniec –wszelkich dyskusji na temat dobrego życia i miasta sprawiedliwych. Religijna wiara jest niewymazywalna, dokładnie z tego powodu, że jesteśmy istotami, które nieustannie się rozwijają. Nigdy więc nie umrze śmiercią naturalną, a przynajmniej nie do momentu, kiedy wyzbędziemy się strachu przed śmiercią i przed ciemnością, i przed nieznanym oraz przed sobą nawzajem. Z tego względu właśnie nigdy bym jej nie zakazał, nawet gdybym zyskał taką sposobność. Być może ktoś z was powie, że to nad wyraz wspaniałomyślne z mojej strony. Lecz czy religia odwzajemni się wobec mnie taką samą dozą pobłażliwości? Stawiam to pytanie dlatego, że ja i moi wierzący przyjaciele różnimy się od siebie rzeczywiście i to w kwestiach zasadniczych. Ponadto prawdziwi i poważni przyjaciele są dostatecznie uczciwi i szczerzy, by to przyznać. Z nieskrywanym zadowoleniem udałbym się na ceremoniał bar-micwy ich dzieci, zachwyciłbym się pięknem ich gotyckich katedr, „uszanował” ich przekonanie, że Koran został podyktowany, choć wyłącznie po arabsku, pewnemu kupcowi analfabecie, albo zainteresowałbym się duchową pociechą, jaką niosą religie Wicca, hinduizm oraz dżinizm. W rzeczy samej to właśnie czynię, nie upierając się wcale przy uprzejmym oczekiwaniu wzajemności – co oznacza, że oni w zamian dają mi spokój. Jednak na coś takiego religia nie jest w stanie się zdobyć. Kiedy piszę te słowa i kiedy ty je czytasz, pobożni ludzie na różne, sobie właściwe sposoby planują twoją i moją zagładę, a także zagładę wszelkich, z takim trudem wywalczonych, ludzkich osiągnięć i zdobyczy, których dotknęła moja ręka. Religia zatruwa wszystko. żródło Christopher Hitchens : Bóg nie jest wielki
Dodaj komentarz